Po sukcesach w jeździe na czas i na torze przyszedł czas na Mistrzostwa Polski Masters ze startu wspólnego. Gatta Bike Team w 6-cio osobowym składzie wybrała się w długą podróż do miejscowości Wydminy położonej w pobliżu Giżycka. Nasi zawodnicy pojawili się na Mazurach już w sobotę, aby zapoznać się z trasą. W niedzielę czekał na nich dystans 113 km.
Jako pierwsza na trasę wyruszyła kategoria Cyklosport, w której naszymi przedstawicielami byli Dominik Omiotek i Przemek Juszkiewicz. Nasi Panowie pojechali fantastycznie i dzięki drużynowej współpracy Dominikowi udało się zdobyć tytuł MISTRZA POLSKI zwyciężając w świetnym stylu po solowym odjeździe z ucieczki! Przemek ukończył wyścig w drugiej grupie uciekającej na bardzo dobrym 5. miejscu. W kategorii 40b reprezentował nas Grzegorz Turkiewicz, Wojtek Maciąg i Mariusz Piasecki. Grzegorz ukończył wyścig w drugiej grupie uciekającej i ostatecznie zakończył zmagania na 9. miejscu. Wojtek Maciąg był 11., a Mariusz Piasecki 20. W kategorii Masters 30 reprezentował nas Łukasz Lisowski, jednak z powodudefektu nie ukończył wyścigu.
Tak wyglądała rywalizacja okiem Dominika Omiotka:
„Od samego początku leniwe dwa kilometry. Pierwszy skok oddali zawodnicy z CCC. Następne dwa Jacek Sargalski, a za drugim pojechał za nim Przemek Juszkiewicz. Kolejne próby skoków z peletonu za każdym dochodziłem i nie dawałam zmian. Po nerwach jednego z zawodników powiedziałem, że mam swojego z przodu i nie będę gonił. Podczas kolejnego skoku znowu doszedłem do koła, a uciekinier puścił korby, więc ja również. Za nami w odległości ok. 50 m peleton też się rozjechał. Skręciliśmy ostro w prawo, ale tuż przed zakrętem wyprzedziłem zawodnika przede mną, w zakręcie zrzuciłem dwa ząbki niżej i zacząłem ostro gonić sam Przemka i Jacka. Po 2 km, gdy byłem już blisko nich zobaczyłem, że z peletonu przeskakuje znajoma sylwetka Dawida Grygoruka. Poczekałem chwilę na niego i razem z nim dojechałem do Przemka i Jacka. Dalej ostre tyranie, prędkość cały czas ponad 50 km/h. Niestety na początku drugiej rundy Przemek nie wytrzymał tempa i odpadł. Kolejne dwie duże rundy to równe mocne tempo, cały czas we 3. Na 10 km przed metą zaczynał się ok. dwukilometrowy podjazd, niezbyt wymagający, ale pod wiatr. Zaatakowałem od samego początku i pojechałem do mety sam.”
Autor: Ostoj